Restauracje Pruszcz Gdański

Niedzielny obiad kilka tygodni temu zepsuł nam atmosferę i jeszcze dziś jadąc obok restauracji przypominam sobie jak traktuje się klienta.Po rozmowach ze znajomymi - również mają podobne odczucia - utwierdzam się w decyzji "tu klient jest intruzem" - lepiej pojechać parę kilometrów dalej. A było tak: kelnerka przyjmująca zamówienie została poproszona o ściszenie muzyki bowiem przyszliśmy zjeść obiad - a nie na koncert. Przy tak głośnej muzycenie było mowy o rozmowie przy stole. To, co po chwili dotarło do naszych uszu z ust kelnerki - cytuję: "wyłączyłam, bo babie przeszkadza muzyka" - było wstrętne. Podając obiad zwróciłam kelnerce uwagę, że nie prosiłam o wyłączenie a ściszenie zbyt głośnej muzyki i że bardzo nieładnie się zachowała. Poprosiliśmy też o dodatkowy widelec do zamówinej ryby. To co usłyszeliśmy - to potok wielu uwag min. "państwo nie zamówili przystawek a to jest standart, ja wiem jak powinien być podany obiad itd". Nie skorzystaliśmy z deseru - odechciało się nam. Pani zapomniała o odrobinie taktu i swoim miejscu. Nadmienię, że w trakcie posiłku pokazał się właściciel i rzut oka wytarczył, by stwierdzić że "panienka" sobie poradzi. Sama prowadzę firmę - najważniejsze nie traktuj klienta jak "zło konieczne". Nawet nie wiesz kiedy i dlaczego klient zacznie Cię omijać.

Moja ocena: 2.25 Autor: niezarejestrowany | Data: 2011-08-08 22:30:29